Tuzin pytań do nietuzinkowego Gościa - Artur Wnuk

Artur Wnuk – Ojciec czwórki dzieci, przez lat 5 praktyk ED. Chemik, elektronik, popularyzator nauki, od niedawna youtuber, wędrowny nauczyciel chemii, fizyki i robotyki.

 

- Dzień dobry,

Dziękuję że zechciałeś poświęcić czas na rozmowę.

Jesteś osobą od lat związaną z ED. Jak to się zaczęło?

 - Zaczęło się od tego, że pewnego dnia, kiedy prowadziłem warsztaty chemiczne dla dzieci w jednym z domów kultury, podeszła do mnie pani i zapytała czy nie poprowadziłbym zajęć dla grupy dzieci z ED. Wtedy nie wiedziałem co to jest. Dzieci były na tyle niezwykłe (pozdrawiam), że zapragnąłem dowiedzieć się więcej o tym sposobie nauczania. Niedługo później moje córki były już w edukacji domowej. A wkrótce i ja porzuciłem dotychczasową pracę i zostałem wędrownym nauczycielem.

 

- Byłeś wicedyrektorem jednej z największych szkół prowadzących uczniów pozasystemowych. Czy takie stanowisko różni się od analogicznego w tradycyjnej szkole?

 - Nawet dyrektorem. Bez wątpienia taka praca różni się od pracy w tradycyjnej szkole. Użyłaś w pytaniu słowa "pozasystemowość" i to ono jest kluczem do tych różnic. Tak naprawdę uczniowie w ED nie są pozasystemowi. Są w ED bo pozwala na to ustawa. Czyli są częścią systemu. Jednak rodzice chcą się czuć wolni i "pozasystemowi". I właśnie pomiędzy systemem i "pozasystemowymi" rodzicami znajduje się dyrektor szkoły. Zadaniem dyrektora szkoły prowadzącej dzieci z ED jest z jednej strony zadośćuczynienie systemowi poprzez prowadzenie stosownej dokumentacji i przestrzeganie przepisów prawa a z drugiej strony stworzenie takiej atmosfery, żeby rodzice czuli się ludźmi wolnymi . Dodatkowym, ważnym, aspektem jest fakt, że w ED jest nadreprezentacja dzieci z różnymi traumatycznymi doświadczeniami ze szkół do których uczęszczały. Z oczywistych względów trauma ta podzielana jest przez rodziców. Współpraca z rodzinami wymaga więc dużej delikatności.

 

- Zajmowałeś się również koordynacją ED w województwie, Nam – rodzicom stojącym po drugiej stronie trudno sobie wyobrazić na czym to polega. Czy zechcesz przybliżyć Czytelnikom rolę koordynatora?

 - Podobnie jak dyrektorowanie był to epizod w moim życiu wynikający z tego, że w pewnym momencie nie było komu zająć się różnymi trudnymi sprawami. Duże szkoły prowadzące dzieci w ED mają zasięg ogólnopolski. Szkoły Benedykta, z którymi jestem związany, przyjęły model w którym lokalni koordynatorzy organizują wsparcie dla uczniów na terenie województwa w postaci zajęć przedmiotowych, wycieczek, zajęć sportowych, spotkań integracyjnych itp. Przez pewien czas się tym zajmowałem, jednak dokumenty, rachunki, faktury, umowy, PITy, ZUSy i inne papiery to zdecydowanie nie mój żywioł.

  

- Czy doświadczenie z bycia dyrektorem szkoły ED i koordynatorem wpływa na to w jaki sposób prowadzisz własne dzieci w nauczaniu pozasystemowym?

 - Nie. To zupełnie inne doświadczenia. Zresztą w tej chwili wypadłem z ED. Jedna córka zrobiła maturę w Benedykcie. Druga po ukończeniu podstawówki w ED poszła do gimnazjum przy naszej ulicy. Taka była jej decyzja. Najmłodszy syn jest jeszcze w wieku przedszkolnym. Teraz mam w ED uczniów.

  

- Na co chciałbyś zwrócić uwagę rodzicom uczniów ED, korzystając ze swojego doświadczenia jako osoby zawodowo związanej z tą formą edukacji?

 - Chyba tylko tyle mogę przekazać, że każda rodzina musi wypracować swój system pracy dostosowany do trybu życia. Często w Internecie padają pytania: jak sobie z tym radzicie? Odpowiedź może być tylko jedna: każdy trochę inaczej. Trzeba odważnie robić to co jest najlepsze dla naszych dzieci i naszej rodziny nie oglądając się na innych. Dobra szkoła powinna wspierać rodziców w ich wyborach. Z drugiej strony rodzice powinni pamiętać, że działanie szkoły musi się mieścić w ramach prawa, nawet jeśli to prawo wydaje się nam lub jest niemądre. Szkoła może wiele dobrego zrobić dla ucznia ale nie wszystko jest możliwe.

 

 - Byłeś też egzaminatorem. Czy lubiłeś to zajęcie? Co było w tym satysfakcjonujące dla Ciebie, a co najtrudniejsze?

 - Nie jest to moje ulubione zajęcie. Dużo bardziej wolę pomagać uczniom aby taki egzamin zdali. Egzaminy są przygotowywane przez szkołę. Szkoła ma druki na egzamin pisemny. Zestaw pytań na egzamin ustny. Egzamin ustny bywał czasami trudny. Szczególnie u debiutantów w ED. Czasami trzeba się było napracować, żeby przerażone dziecko uspokoić i pozwolić mu opowiedzieć czego się nauczyło. Jeśli coś może być satysfakcjonującego w egzaminowaniu to chyba to. Pierwszy egzamin w ED to dla wielu dzieci najpierw wielki stres a potem wielka radość. Miło jest uczestniczyć w przemianie jednego w drugie.

 

- Prowadzisz fascynujące warsztaty z chemii i robotyki. Czy te dziedziny są też Twoją pasją?

 - O! To jest pytanie, na które czekałem. Cieszę się, że dobrze oceniasz prowadzone przeze mnie zajęcia. Oczywiście nie byłyby takie gdybym tego nie lubił. Chemią interesuję się od dzieciństwa. W wieku lat chyba dziesięciu wymęczyłem mamę, żeby kupiła mi akademicki podręcznik do chemii analitycznej. Szukałem tam reakcji dających barwne produkty. Tata dostarczył mi odczynników do domowego laboratorium. Później ten podręcznik służył mi w czasie studiów. W podobnym momencie zacząłem interesować się elektroniką. Nie były to łatwe czasy na rozwijanie takich zainteresowań. Później życie potoczyło się tak, że zrobiłem doktorat na Wydziale Elektroniki PW. Więc obie pasje zaprowadziły mnie najpierw na uczelnie a potem do pracy naukowej. Jednak prawdziwie pasjonujące okazało się dzielenie moimi fascynacjami z dziećmi. Zbudowałem objazdowe laboratorium chemiczne i robotyczne, opracowałem własne metody prowadzenia zajęć. Od wielu lat uczę w ramach robotyki programowania Arduino – takiego małego i taniego komputerka, który jest od dekady nieustającym przebojem światowej elektroniki amatorskiej. Od roku eksperymentuję z prowadzeniem zajęć na żywo przez YouTube. Tak, zdecydowanie to lubię.

 

 - Czy na warsztatach uczysz się też czegoś od swoich podopiecznych?

 - O tak! Uczestnicy zajęć są dla mnie niekończącym się źródłem inspiracji. Mówię to bardzo poważnie. Dzieci potrafią zadać pytania, które zmuszają mnie do grzebania w literaturze. Proponują eksperymenty, które potem włączam do swoich zajęć. Z klocków, które zaprojektowałem do budowania robotów potrafią zbudować konstrukcje o jakich bym nawet nie pomyślał. Potrafią zaproponować wydrukowanie klocka, którego brak w systemie dostrzegają.

 

-Co jest dla Ciebie najtrudniejsze w ED?

- W kontekście moich dzieci w ED? Najtrudniejsze było zaakceptowanie ich stylu pracy. W nocy, na komputerze odtwarzana muzyka i jakiś człowiek gadający na YT jednocześnie. W tej samej chwili rozmowa przez telefon a ręce piszą na klawiaturze notatkę o „Nad Niemnem”. Nie mogłem na to patrzeć. Po jakimś czasie nauczyłem się nie zaglądać jak się uczą. Pomogło. Trudna, z wielu względów, była dla mnie tradycyjna szkoła. Przejście na ED odebrałem jako wielką ulgę. Wciąż pamiętam to uczucie i trudno mi mówić o trudnościach. Trudności w ED dostrzegała bardziej moja żona, głównie przez próbę podejmowania systematycznej pracy, co nie udawało się przy naszym trybie życia. Tutaj również – pomogło odpuszczenie sobie.

 

- Na co kładziesz największy nacisk w kształceniu swoich dzieci, co ma związek z Twoim doświadczeniem " z drugiej strony stołu"?

 - W kształceniu swoich dzieci i w kształceniu uczniów, których teraz przygotowuję do egzaminów często odwołuję się do doświadczeń z egzaminów. Staram się im przekazać co czuje i czego oczekuje nauczyciel egzaminujący. Z relacji uczniów wiem, że to pomaga. Pomagam im dostrzec w nauczycielu człowieka :-) Tu też mogę zaapelować: dzieci, młodzieży – uczcie się, dajcie egzaminatorowi szansę na postawienie pozytywnej oceny. Celowo mówię pozytywnej a nie dobrej bo w moim odczuciu te oceny nie są istotne. Wiem jednak, że są rodziny, które przywiązują dużą wagę do ocen z egzaminów. Tak jak powiedziałem wcześniej, ED to wolność i każdy tu postępuje jak mu w duszy gra.

 

- Czy uważasz, że ED jest dobre dla każdego?

 - ED jest jedną z opcji. Nie wszystkim będzie odpowiadać. Nie zawsze jest możliwa. Nie wszystkie problemy rozwiąże.

  

- Pomarzmy przez chwilę. Wyobraźmy sobie, że mamy tu złotą rybkę, która spelni trzy życzenia. O co prosiłbyś w związku z polską edukacją domową?

 - 1) O wolność wyboru. To rodzice powinni decydować jak chcą uczyć dziecko a nie dyrektor szkoły. 2) O wolność od urzędniczej opresji w postaci obowiązkowych badań w poradni PP. 3) O wolność wyboru szkoły. To rodzice powinni decydować do której szkoły chcą zapisać dziecko bez względu na to w jakiej części RP się szkoła znajduje. No i masz 3xwolność :-)

  

Dziękuję serdecznie za rozmowę.

Rozmawiała Magdalena Topińska